Rząd odmówił udostępnienia wykazu lotów najważniejszych osób w państwie, w tym premiera Mateusza Morawieckiego. Kancelaria Premiera zasłoniła się "ważnym interesem państwa", choć wcześniej obiecywała jawność w tej kwestii. Sprawa budzi kontrowersje, bo przywołuje wspomnienia nadużyć władzy z przeszłości. Tymczasem rzecznik rządu zapowiada, że jeszcze raz przyjrzą się temu problemowi. Wygląda jednak na to, że ustawa mająca regulować przywileje najważniejszych osób w państwie wciąż nie działa tak, jak powinna.
Przyjrzymy się sprawie na nowo
Rzecznik rządu Jan Grabiec zapowiedział, że ponownie przeanalizują kwestię jawności lotów najważniejszych osób w państwie. Stało się tak po tym, jak Kancelaria Premiera odmówiła udostępnienia wykazu takich lotów z ostatnich dwóch lat. Powołano się przy tym na "ważny interes państwa", co budzi kontrowersje.
- Myślę, że część tych danych może być upubliczniona z całą pewnością. Przyjrzymy się na pewno tej sprawie – zapewnił Grabiec. Jak dodał, w KPRM obowiązywała dotąd zasada, że informacje na temat jej działalności są tajne. - Musimy tę sytuację zmienić – podkreślił.
Zapowiedź rzecznika to reakcja na zarzuty o braku transparentności obecnych władz. Eksperci zwracają uwagę, że postępowanie rządu jest sprzeczne z przyjętą w 2019 roku ustawą, która miała regulować loty najważniejszych osób w państwie. Tymczasem w praktyce nadal brakuje jawności.
Czy ujawnione zostaną loty Morawieckiego?
Kluczowe pytanie brzmi, czy opublikowane zostaną informacje na temat podróży obecnego premiera Mateusza Morawieckiego oraz jego poprzednika Donalda Tuska. Wcześniej KPRM udzielała tylko niepełnych odpowiedzi, pomijając część lotów. Teraz całkowicie odmówiono dostępu do danych.
- Wyłącznie kwestie bezpieczeństwa mogą motywować ograniczenie dostępności informacji w tym zakresie. Wszystko, co jest przedmiotem działania władz publicznych, powinno być jawne co do zasady – stwierdził Grabiec.
Czy faktycznie dojdzie do zmiany postępowania rządu i zasada jawności zostanie wprowadzona w życie? Okaże się po analizie zapowiedzianej przez rzecznika. Na razie jednak wygląda na to, że przyjęta ponad 3 lata temu ustawa wciąż pozostaje martwa.
W przeszłości premierzy nadużywali przywilejów
Historia pokazuje, że politycy w naszym kraju niejednokrotnie nadużywali przywilejów związanych z publicznymi środkami transportu. Nie inaczej było z podróżami rządowymi samolotami, które często traktowano jak prywatne taksówki. Taka postawa spotykała się ze społeczną krytyką, ale dopiero kilka lat temu wprowadzono regulacje.
Donald Tusk i jego częste loty
Jaskrawym przykładem jest Donald Tusk, który jako premier w latach 2007-2014 odbył aż 175 lotów na trasie Warszawa-Gdańsk. Samolot służbowy wykorzystywał więc nie tylko w celach rządowych, ale i prywatnych do odwiedzania rodzinnego miasta.
W maju 2011 roku tygodnik "Wprost" opublikował artykuł, w którym stwierdzono, że Tusk traktuje rządowe maszyny jak "podniebne taksówki".
Ujawnienie skali nadużyć wywołało falę krytyki. Jednak nie przeszkodziło to Tuskowi w ponownym sięgnięciu po ten przywilej po powrocie na stanowisko premiera w 2021 roku. W grudniu 2022 roku poleciał rządowym samolotem do Brukseli już dzień po zaprzysiężeniu nowego rządu.
Inni politycy też nie byli lepsi
Niechlubną sławę zdobył także Marek Kuchciński z Prawa i Sprawiedliwości, marszałek Sejmu w latach 2015-2019. Okazało się, że wykorzystywał rządowy samolot do prywatnych celów, zabierając na pokład rodzinę i znajomych polityków.
Po ujawnieniu skandalu musiał zrezygnować ze stanowiska. Jednak na tym nie koniec, bo podobne praktyki miał stosować również ówczesny marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Sprawa zyskała miano "afery samolotowej" i stała się bezpośrednim impulsem do uchwalenia nowych przepisów w 2019 roku.
Czytaj więcej: Bodnar się nie zatrzymuje: Nominat Ziobry zostanie odwołany. Zgoda.
Ustawa o lotach VIP nie działa w praktyce
W odpowiedzi na nadużycia polityków, latem 2019 roku Sejm przegłosował ustawę o zasadach zarządzania mieniem państwowym. Jej zapisy miały regulować kwestię lotów najważniejszych osób w państwie, czyli prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu.
- Wprowadzono jawność informacji na temat takich podróży.
- Określono maksymalny limit osób, które mogą lecieć razem z VIP-em.
- Nałożono obowiązek udostępniania wykazów lotów co 6 miesięcy.
Art. 4 ustawy | Informacje o podróżach są jawne i podlegają udostępnieniu na zasadach i w trybie określonych w przepisach o dostępie do informacji publicznej. |
Niestety, jak pokazuje obecna sytuacja z odmową KPRM, przepisy te wciąż pozostają martwe i nie są respektowane przez rządzących. Mimo że minęło ponad 3 lata, w praktyce niewiele się zmieniło jeśli chodzi o transparentność władz.
- Zgodnie z ustawą te dane powinny być jawne, a wyłączenie jawności może nastąpić decyzją szefów kancelarii prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu – przypomina prawnik Krzysztof Izdebski.
Na razie jednak wydaje się, że specjalna ustawa to jedynie pusty zapis bez pokrycia w rzeczywistości. Kolejni politycy wciąż unikają transparentności i rozliczalności za publiczne pieniądze.
Podsumowanie

W powyższym artykule omówiono kontrowersje związane z odmową udostępnienia przez Kancelarię Premiera wykazu lotów najważniejszych osób w państwie. Dane te powinny być jawne zgodnie z obowiązującą od 2019 roku ustawą, tymczasem powołano się na "ważny interes państwa".
Zaprezentowano reakcję rzecznika rządu, który stwierdził, że sprawa zostanie ponownie przeanalizowana. Przyznano, że dotychczas w KPRM obowiązywała zasada utajniania wszelkich informacji. Zadeklarowano zamiar jej zmiany, choć wcześniej składano podobne obietnice.
Przypomniano także przykłady nadużyć władzy w przeszłości, gdy politycy wykorzystywali rządowe samoloty do celów prywatnych. Opisano m.in. liczne loty Donalda Tuska czy tzw. aferę samolotową z udziałem marszałków Sejmu i Senatu.
Zwrócono uwagę, że specjalna ustawa z 2019 roku, będąca odpowiedzią na te skandale, w praktyce wcale nie poprawiła transparentności władz. Kolejny raz okazało się, że jej zapisy pozostają jedynie na papierze. Cała sprawa pokazuje, że walka o jawność życia publicznego w Polsce wciąż trwa.