Marszałek Sejmu Szymon Hołownia odniósł się do zarzutów ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka dotyczących rzekomego łamania prawa i ośmieszania urzędu. Polityk stwierdził, że oskarżenia są bezpodstawne i źle skierowane. Zasugerował też, by krytycy najpierw przyjrzeli się własnym działaniom. Hołownia nie ukrywał rozbawienia treścią pisma, które otrzymał.
Hołownia ośmiesza urząd marszałka
W piśmie skierowanym do marszałka Sejmu Mariusz Błaszczak zarzucił Szymonowi Hołowni, że swoim zachowaniem i decyzjami ośmiesza urząd, który piastuje. Stwierdził, że Hołownia "mentalnie nie wyszedł jeszcze ze studia TVN" i traktuje salę plenarną jak studio telewizyjne, w którym chce się lansować.
Błaszczak ocenił, że marszałek "zapomniał o godnym reprezentowaniu Sejmu RP", koncentrując się wyłącznie na autopromocji. Jako dowód wskazał m.in. arbitralne decyzje Hołowni, które zdaniem polityka PiS miały służyć budowaniu jego wizerunku kosztem funkcjonowania izby.
Szymon Hołownia ironicznie skomentował zarzuty Błaszczaka, pytając, "w co zamienia salę sejmową wyskakujący co chwila na mównicę pan bez trybu, pan poseł Macierewicz, pan poseł Kaczyński". Marszałek zasugerował, że to działania polityków PiS powodują, iż obrady Sejmu przypominają "show, w którym robi się okrzyki, obraża, tupie, krzyczy".
Salę sejmową w cyrk zamieniają politycy PiS
Odpowiadając na oskarżenia pod swoim adresem, Szymon Hołownia zwrócił uwagę, że to politycy Prawa i Sprawiedliwości swoim zachowaniem zakłócają spokój i powagę obrad oraz przyzwoite relacje między posłami.
Marszałek wskazał, że poseł Antoni Macierewicz i prezes PiS Jarosław Kaczyński "wyskakują co chwila na mównicę", nie przestrzegając trybu wypowiedzi. Ich wystąpienia zdaniem Hołowni przypominają bardziej polityczny spektakl i próbę pokazania siły niż merytoryczną debatę.
Lider Polski 2050 ironizował, że gdy politycy obozu rządzącego "robią show, obrażają, tupią i krzyczą", to marszałkowi Sejmu zarzuca się zamienianie izby w "studio telewizyjne". Hołownia ocenił, że krytycy powinni najpierw przyjrzeć się swoim działaniom, zanim zaczną formułować oskarżenia.
Błaszczak zarzuca Hołowni łamanie prawa
W swoim piśmie Mariusz Błaszczak oskarżył Szymona Hołownię o "łamanie prawa" poprzez podejmowanie arbitralnych i niezgodnych z regulaminem decyzji. Jako przykład wskazał nominacje do prezydium Sejmu, które odbyły się bez udziału PiS.
Trzy powołane komisje śledcze z udziałem PiS
Marszałek Sejmu odparł, że zarzuty Błaszczaka są bezpodstawne. Przypomniał, że o składzie prezydium zdecydował Sejm, a nie on sam. Podkreślił również, że mimo oskarżeń powołane zostały już trzy komisje śledcze, w prace których zaangażowali się politycy PiS.
Nie wyobrażam sobie lepszego wstępu do naprawy kryzysu w relacji, niż powiedzenie: "Ty złodzieju i błaźnie, chętnie się spotkamy".
Hołownia z przekąsem skomentował również fragment pisma Błaszczaka, w którym ten deklaruje chęć poprawy relacji do czasu zmiany marszałka Sejmu. Marszałek ocenił, że trudno o "lepszy wstęp do naprawy kryzysu" niż wzajemne oskarżenia i obrażanie rozmówcy.
Czytaj więcej: Maciej Wąsik: Słowa o sile różańca i dobra nowina podczas modlitwy
Hołownia nie boi się Kamińskiego i Wąsika
Odpowiadając na zawarte w piśmie zarzuty, Szymon Hołownia zaprzeczył, jakoby "tchórzył" przed grupą posłów PiS. Marszałek stanowczo zadeklarował, że "nie boi się ani Mariusza Kamińskiego, ani Macieja Wąsika", ani żadnego innego polityka partii rządzącej.
Hołownia o swojej nieobecności na spotkaniu z posłami
Wyjaśniając swoją nieobecność na spotkaniu z posłami PiS, Hołownia wskazał, że była to jego świadoma decyzja. Chciał w ten sposób zapobiec eskalacji napięć i zapewnić bezpieczeństwo w Sejmie wobec gwałtownych protestów środowisk prawicowych.
Marszałek nie uznał swojej nieobecności za akt "tchórzostwa". Podkreślił, że na pierwszym miejscu postawił odpowiedzialność za spokój i bezpieczeństwo w parlamencie, a nie realizację partykularnych żądań polityków PiS.
Obecność policji w Sejmie miała zapewnić bezpieczeństwo
Odpowiadając z zarzutowi o "otoczenie Sejmu policją", Szymon Hołownia wyjaśnił, że zwiększone siły policyjne miały jedynie zapewnić bezpieczeństwo w związku z protestami środowisk prawicowych.
Obecność policji w Sejmie | Decyzja Hołowni |
Zwiększone siły policyjne | Zapobieganie eskalacji napięć |
Zagrożenie bezpieczeństwa | Odpowiedzialność za spokój w parlamencie |
Marszałek zaznaczył, że on i Błaszczak powinni być zgodni co do priorytetu, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa w parlamencie. Jak stwierdził Hołownia, kontrole policyjne przy wjeździe do Sejmu są konieczne, aby chronić pracowników i osoby postronne.
Hołownia komentuje końcówkę pisma Błaszczaka
Odnosząc się do fragmentu pisma, w którym Błaszczak żąda "zaprzestania łamania prawa i ośmieszania urzędu", Szymon Hołownia z przekąsem skomentował, że są to "ciepłe słowa" i dobra podstawa do poprawy relacji.
- Marszałek z ironią odniósł się do żądań Błaszczaka
- Stwierdził, że trudno o lepszy sposób na rozwiązanie konfliktu
- Sugerował, że zarzuty Błaszczaka są absurdalne
Hołownia stwierdził: "Nie wyobrażam sobie lepszego wstępu do naprawy kryzysu w relacji, niż powiedzenie: Ty złodzieju i błaźnie, chętnie się spotkamy". Marszałek Sejmu swoją wypowiedzią zakpił z absurdalności oskarżeń formułowanych przez polityka PiS pod jego adresem.
Podsumowanie
W artykule omówiono spór między marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią a szefem MON Mariuszem Błaszczakiem. Powodem konfliktu było pismo, w którym Błaszczak postawił Hołowni szereg zarzutów dotyczących rzekomego łamania prawa i ośmieszania urzędu marszałka.
Polityk PiS stwierdził m.in., że Hołownia swoim zachowaniem zmienia Sejm w "studio telewizyjne", a także "tchórzy" przed politykami partii rządzącej. Zarzucił mu arbitralne decyzje, które miały służyć budowaniu wizerunku kosztem funkcjonowania izby.
Szymon Hołownia konsekwentnie odpierał stawiane mu zarzuty. Podkreślał, że oskarżenia Błaszczaka są bezpodstawne i źle skierowane. Zasugerował też, by krytycy najpierw przyjrzeli się działaniom własnych polityków, którzy swoimi wystąpieniami zakłócają spokój i powagę obrad.
Marszałek z ironią odniósł się również do żądania "zaprzestania ośmieszania urzędu", stwierdzając, że trudno wyobrazić sobie lepszą podstawę do rozwiązania konfliktu niż wzajemne oskarżenia.